Newsy

Wojciech Bojanowski opublikował wideo z rocznym synkiem. Syn rozpoznaje go na ekranie telewizora.

Trwa kolejna doba wojny na Ukrainie. Większość z nas śledzi przebieg zdarzeń zza szklanego ekranu. Dziennikarze, którzy relacjonują dla nas bieżące wydarzenia, są często w centrum zagrożenia. Jednym z dziennikarzy, który przebywa na Ukrainie, jest Wojciech Bojanowski. Relacjonuje on wydarzenia dla TVN i TVN24. Mężczyzna wzruszył ostatnio widzów, udostępniając w mediach społecznościowych osobiste nagranie.

 

Wojciech Bojanowski i jego misja na Ukrainie

Wojciech Bojanowski od 2007 roku jest związany ze stacją TVN. Współpracuje również z „Faktami”, „Superwizjerem” oraz serwisem informacyjnym TVN24. Mężczyzna ukończył Uniwersytet Jagielloński na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Z informacji zamieszczonych w mediach społecznościowych wynika, że dziennikarz jest szefem Zespołu Projektów Specjalnych TVN24. Jest autorem reportaży i filmów dokumentalnych.

Reportaże jego autorstwa to m. in „Droga przez piekło”, „Śmierć w komisariacie”, „Niech toną”, „Słowiańska gra w wojnę”, „Brazylijska wojna futbolowa”.

Wojciech Bojanowski przebywa na Ukrainie od początku wojny. Towarzyszy my operator i producent. Mężczyźni nagrywają reportaże w kamizelkach z napisem PRESS (prasa). Mężczyźni często przebywają w schronach, gdyż znajdują się w centrum zagrożenia, co uwieczniają kamery. Ostatnio podczas nagrywania relacji nad ich głowami przeleciała rakieta.

Zaangażowanie i odwagę reportera docenia wiele osób. Redakcyjny zespół jest pełen podziwu. Dla żony i synka, którzy czekają na niego w domu, jest prawdziwym bohaterem. Dziennikarz w 100% poświęca się misji, ryzykując swoje zdrowie i życie.

 

Osobiste nagranie poruszyło widzów

Wojciech Bojanowski udostępnił ostatnio w mediach krótki, prywatny filmik, na którym widać jego małego synka. Chłopiec stoi przed telewizorem i wskazuje na tatę, ukazującego się na ekranie telewizora. Dziennikarz dodał opis do zdjęcia, na którym pokazuje ruiny zbombardowanego budynku:

"Prawdopodobnie to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ja też 'pokazywałem, jak byłem mały' i jakoś nigdy z tego nie wyrosłem" – pisze W. Bojanowski.

 

Pod wpisem Internauci wyrazili szacunek i podziw dla pracy dziennikarza. Dziękują mu za rzetelną dawkę informacji z miejsca zdarzenia. Podziwiają go za opanowanie. Proszą o ostrożność. Oto niektóre z komentarzy:

"Proszę na siebie uważać, bo ten mały człowiek na Pana czeka”

 "Dziękujemy za tę misję na Ukrainie. Niech Tata wraca do domu bezpieczny"

„Aż łzy lecą. Trzymajcie się i uważajcie na siebie!”

„Ogromne uznanie dla Pana za te relacje w tak trudnym czasie. Szacunek”

Popularne artykuły

Co zrobić, jeśli nie zdałeś matury? Masz dwie opcje!

Straż miejska patroluje galerie handlowe. Będzie legitymować młodzież, która powinna być w domu

Antek Królikowski ujawnia dramatyczne kulisy rodzinnej kłótni. W tle strzał z broni.