"I'm OUT" - Doda wydała oficjalne oświadczenie w sprawie filmu "Dziewczyny z Dubaju"
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami medialnej batalii Dody i Emila Stępnia. Szum medialny rozpoczął się za sprawą problemów w porozumieniem się w sprawach dotyczących filmu "Dziewczyny z Dubaju”.
Doda jako producent kreatywny oraz Maria Sadowska – reżyserka alarmowały w mediach o trudnościach współpracy z Emilem Stępniem. Mężczyzna miał utrudniać kobietom ostateczną realizację projektu filmowego.
Zawodowe konflikty przeniosły się także do strefy prywatnej Dody i Emila. Upublicznili oni nawet prywatną korespondencję. Ich wzajemne oskarżenia były pełne gniewu i negatywnych emocji.
Film „Dziewczyny z Dubaju” jest ekranizacją książki Piotra Krysiaka. Niebawem widzowie będą mogli zobaczyć efekt ponad dwuletniej pracy. Premiera filmu odbyć ma się 26 listopada.
Jakiś czas temu Doda zapowiedziała, że nie pojawi się na premierze filmu. Razem z Marią Sadowską w nagranym materiale filmowym mówiły, że nie wezmą odpowiedzialności za efekt końcowy projektu. Kobiety nagrywały materiał przed drzwiami montażowni, do której nie zostały wpuszczone.
https://www.instagram.com/p/CTRU6KjD_Ew/
Oficjalne oświadczenie Dody - „I’m OUT”
Teraz kobieta zamieściła oficjalne oświadczenie na Instagramie w tej sprawie. W poście udostępniła zdjęcie plakatu promującego film „Dziewczyny z Dubaju”. Do zdjęcia dołączyła obszerny wpis wyjaśniający jej stanowisko w tej sprawie.
Na wstępnie Doda ujawniła kulisy pracy nad tworzeniem plakatu:
„Chciałam powiedzieć że praca na planie tego plakatu była wspaniała i bardzo radosna, mimo że układanie boskich nóg aktorek przez godzinę, Smarowanie ich oliwką oraz rzucanie pieniędzmi z góry nie należy do najłatwiejszych [...]. Tym postem chciałabym zakończyć etap mojej promocji i pracy nad tym wspaniałym filmem" – Doda pisała na Instagramie.
Artystka odniosła się także do fali krytyki, z którą musiał zmierzyć się w czasie konfliktu z Emilem Stępniem. Uważa, że jej praca nie została doceniona. Twierdzi, że nie miała wpływu na efekt końcowy produkcji:
„Nie chcę, żeby moja osoba i ten żenujący skandal odwracał uwagę od aktorów i reżyserki. Nie przyjdę na premierę filmu skoro ludzie, którzy ze mną pracowali nad nim, nie dostali za to wynagrodzenia. Nie będę podpisywać się i brać odpowiedzialności za film, którego reżyserka, Maria Sadowska, nie mogla dokończyć. Zostałam publicznie obrażona, moja praca i umiejętności zdyskredytowane i niedocenione"
Piosenkarka wyznała, nie chce też żeby ten "żenujący skandal", jak i jej osoba, odwracały uwagę od aktorów i reżyserki. Doda dała do zrozumienia, że jej nieobecność podczas premiery związana jest także z Emilem Stępniem:
„Nie będę stać tam obok człowieka, z którego ust te słowa padły i się szczerzyć do obiektywów. Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę przyklejać sztucznego uśmiechu do mojej smutnej twarzy. Życzę filmowi samych sukcesów, bo wiem, że suma sumarum zrobi wiele dobrego i pomoże wielu młodym ludziom. Wiem, że będzie też wspaniałą trampoliną i szansą dla wielu aktorów, którzy w nim zagrali. Wierzę, że publiczność go pokocha tak, jak pokochałam go ja"
Wybierzecie się do kina na film?