Zachorowała dwa razy na COVID 19. Wypowiedz polskiej lekarki
Koronawirus to choroba, którą „żyje” teraz cały świat. Wszystkie kraje w większym lub mniejszym stopniu zmagają się z tą chorobą. Pomimo upływu prawie roku od wykrycia tej choroby nadal nie wiemy o niej wystarczająco dużo, aby skutecznie leczyć wszystkie osoby zakażone COVID-19. Naukowcy robią, co mogą, jednak lekarze nadal nie mają wielu informacji związanych z koronawirusem.
Niepokojące statystyki
Od czasu przybywania chorych zakażonych koronawirusem dowiadujemy się coraz więcej informacji na temat tej choroby. Niestety każdy z nas jest inny i może odmiennie przechodzić zakażenie. Dziś wiemy, że jedni chorobę tą przechodzą bardzo ciężko, przez co muszą zostać hospitalizowani. Inni natomiast tracą tylko węch i smak i na tych objawach ich choroba się praktycznie kończy. W związku z tym ciężko jest wypracować jeden i skuteczny model działania dla wszystkich osób zakażonych oraz lek na tak różne sposoby przechodzenia tej choroby.
Odporność stadna
Ludzkość z biegiem czasu uodparnia się nie wiele wirusów i bakterii poprzez nabycie odporności stadnej. Naukowcy oraz lekarze mieli nadzieje, że tak samo stanie się również z koronawirusem. Osoba, która już raz zachorowała na COVID-19 i wyzdrowiała, powinna być już odporna na tę chorobę. Tak się jednak nie dzieje i słyszy się o coraz większej ilości osób, które ponownie zachorowały na koronawirusa.
Pierwsze zachorowanie
O swoim ponownym zachorowaniu na łamach Internetu opowiedziała doktor Beata Poprawa, która jest ordynatorką w szpitalu w Tarnowskich Górach. Pierwszy raz na koronawirusa zachorowała ona na początku pandemii.
W początkowej fazie była ona bardzo sceptycznie nastawiona do tego wirusa i twierdziła, że wywołuje on chorobę, która jest lżejsza niż grypa. Zmieniła jednak zdanie, gdy sama zachorowała na COVID-19. Pierwsze zakażenie przeszła dzielnie, aczkolwiek miała wtedy problemy z oddychaniem, walczyła z gorączką i dusznościami.
Ponowne zachorowanie
Pani doktor wierzyła, że po przejściu tej choroby nabierze odporności na wirus z Wuchan i ma już to za sobą. Okazało się jednak, że po pół roku znów zachorowała na tę chorobę. Co prawdą przechodziła ją już łagodniej, ponieważ miała gorączkę i bóle głowy oraz czuła się osłabiona. To doświadczenie pokazało jej, że koronawirus nie na wszystkich działa tak samo.
Jedni będą zakażenie przechodzić kilkukrotnie, a inni, mając kontakt z osobą zakażoną, nigdy się nim nie zarażą. Możliwe jest, że okres karencji jest uzależniony od danego organizmu i nie ma na niego jednej reguły. U pani ordynator trwał on około 6 miesięcy.
Wielkie zapotrzebowanie na osocze ozdrowieńców
Pani ordynator Poprawa zwraca również uwagę na inny ważny temat. Chodzi mianowicie o osocze pozyskiwane od tzw. ozdrowieńców, którzy wygrali już walkę z tą ciężką chorobą. Nie ma jeszcze w Polsce ani na świecie szczepionki na COVID-19, a chorych nadal przybywa. Wielu z nich potrzebuje osocza ozdrowieńców, w którym znajdują się substancję odpowiednie do walki z wirusem.
Osocze podane osobie chorej może złagodzić przebieg choroby lub całkowicie ją z niej wyleczyć. Pani doktor zachęca więc gorąco wszystkie osoby, które pokonały koronawirusa do oddawania krwi w celu uzyskania z niej osocza. Jest to ważny i pomocny gest w sytuacji, gdy nie wiadomo kiedy zostanie wprowadzona na rynek szczepionka.