Zmiany w Tinderze przez koronawirusa. Aplikacja randkowa się nie poddaje!
Pandemia koronawirusa skłoniła Tindera do sporych zmian. Jak wiadomo, obecnie nie możemy, a przynajmniej nie powinniśmy spotykać się z innymi ludźmi. Wydawałoby się więc, że Tinder staje się bezużyteczny. Aplikacja jednak dostosowała się do nowych warunków.
Tinder jest aplikacją randkową. Z jego pomocą możemy poznać osoby, które znajdują się w naszej okolicy. Korzysta z niej aż 57 milionów osób na całym świecie. Jak do tej pory, jest to chyba najbardziej popularna aplikacja randkowa na świecie.
Aplikacja sugeruje nam osoby wybranej przez nas płci i wybranym wieku. Jednak z powodu pandemii koronawirusa, ludzie zwyczajnie przestali się spotykać ze sobą na randki. Ideą Tindera jest więc łączenie ludzi nie na żywo, ale online.
Do tego celu nie potrzebne nam jest jednak takie ograniczenie, jak lokalizacja. Od teraz użytkownicy Tindera mają więc możliwość zmienienia swojej lokalizacji i poznania kogoś z drugiego końca świata. Do tej pory taką możliwość miały tylko osoby, które założyły płatne konto Tinder Plus i Tinder Gold.
Dzięki tym zmianom, użytkownicy Tindera, którzy przez kwarantannę nie mogą umawiać się na randki, będą mogły poznać osoby z dowolnego miejsca na świecie. To powinno urozmaicić im czas odizolowania. Opcja zmiany lokalizacji będzie wstępnie dostępna do 30 kwietnia.
Być może do tego czasu obostrzenia, które dotykają wiele krajów na świecie zostaną już zniesione i wiele społeczeństw wróci do normy.