Opisała, jak wygląda przygotowanie szpitali na COVID-19 “Po 15:00 nie zaraża”? Zobacz filmik
Pani Anna, mieszkanka Wielkopolski postanowiła nagrać filmik z izolatki, na którym opisuje sposób, w jaki została potraktowana. Kobieta trafiła do szpitala w Krotoszynie z objawami koronawirusa. Okazało się, że skomplikowane procedury w służbie zdrowia nie działają na korzyść pacjentów. Zaznacza jednak, że zarówno lekarze jak i pielęgniarki nie są temu winne i tak samo oburzone na te procedury.
W miniony wtorek pacjentka trafiła do szpitala w Krotoszynie z podejrzeniem koronawirusa. 3 tygodnie wcześniej wróciła bowiem z wycieczki do Kalifornii i północnych Włoch. Wszystkie objawy wskazywały właśnie na ten rodzaj infekcji. Niepokój wzmocnił również fakt, że wynik testu na grypę wyszedł ujemnie. Jak wspomina Pani Anna, lekarz internista skierował ją na izbę przyjęć w Krotoszynie. Nie powinien tego robić. Pacjentka powinna od razu trafić na oddział zakaźny.
Po tym, jak personel zaczął podejrzewać, że rzeczywiście może być to osoba zarażona koronawirusem. Szpital chciał przetransportować pacjentkę do szpitala zakaźnego. Jak wspomina kobieta, doktor obdzwonił kilkanaście szpitali zakaźnych - żaden jednak nie zdecydował się jej przyjąć. Dlaczego? Jedyny argument był taki, że Pani Anna wróciła z Włoch 3 tygodnie temu, a nie 2 - tak jak jest zapisane w procedurach. Jeden ze szpitali zakaźnych polecił, żeby zrobić pacjentce test na grypę. Okazało się, że grypy nie ma. Pomimo tego, nie została ona przyjęta na oddział zakaźny.
Szpital w Krotoszynie postanowił więc samodzielnie, przez nieprzeszkolony personel, pobrać próbki na obecność koronawirusa. Wysłano próbki do Warszawy, jednak nie przyjęto ich, ponieważ personel pracuje tam tylko do 15:00. - Zobacz całe nagranie: LINK.
Dwie godziny po umieszczeniu tego filmu, pacjentka otrzymała wyniki testu. Na szczęście okazało się, że wynik był ujemny.