Rodzina Woźniaka-Staraka nie tak zaplanowała sobie jego pogrzeb. Na przeszkodzie stanął Sanepid
Odkąd z jeziora Kisajno wyłowiono ciało milionera Piotra Woźniaka-Staraka, wiadomo było, że rodzina tragicznie zmarłego 39-latka będzie chciała pochować go na terenie jego ukochanej posiadłości. Niestety, na przeszkodzie stanął Sanepid.
Wczoraj odbyło się ostatnie pożegnanie męża prezenterki Agnieszki Woźniak-Starak. Zgodnie z życzeniem rodziny, Piotr miał zostać pochowany w swojej posiadłości na Mazurach, ale tak się nie stanie. Nikt z rodziny zmarłego nie wystosował odpowiedniego pisma do Sanepidu, jak zapewnia Janusz Dzisko, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie:
"Rozmawiałem z pełnomocnikiem rodziny pana Piotra i wiem, że nigdzie nie występowali o takie pozwolenie. Jedyne miejsce, gdzie w Polsce można pochować osobę zmarłą, to cmentarz. Tak mówią przepisy".
W związku z powyższym, niezależnie od tego, czy mowa o trumnie czy urnie, jej miejsce znajduje się tylko i wyłącznie na terenie cmentarza.
Piotr uwielbiał swoją mazurską posiadłość i mówiąc o swoim miejscu na ziemi, zawsze wymieniał Fuledę. To z tego powodu jego najbliżsi chcieli, by miejscem pochówku była właśnie posiadłość nad jeziorem Kisajno. Przypomnijmy, że ciało znanego producenta zostało odnalezione na dnie wspomnianego jeziora niedaleko domu po tym, jak wypadł ze swojej motorówki w nocy z siedemnastego na osiemnastego sierpnia. Jedynym świadkiem tragicznego zajścia była kelnerka z lokalnej restauracji, której udało się dopłynąć do brzegu o własnych siłach prawdopodobnie po tym, jak Piotr wykonał ryzykowny manewr i oboje wpadli do wody. Prokuratura zajmuje się ustaleniem dokładnego przebiegu zdarzeń.
Chociaż pogrzeb odbył się wczoraj w kościele pw. Świętego Józefa Oblubieńca NMP w Konstancinie-Jeziornie, trudno mówić o tym, by Piotr spoczywał w pokoju. Rodzina zapewne zrobi wszystko, by ostatecznie pochować go na terenie posiadłości na Mazurach, a wciąż niewyjaśnione do końca wydarzenia feralnej nocy dodają tragizmu i tak wyjątkowo bolesnym chwilom dla bliskich Piotra. Pogrzeb, w którym uczestniczył tłum przyjaciół zmarłego, to pierwszy etap pożegnania sympatycznego milionera. Drugim miała być skromna uroczystość tylko dla najbliższych, w czasie której urna z prochami miała znaleźć swoje ostateczne miejsce spoczynku w Fuledzie. Być może jeszcze tak się stanie...