Kinga Rusin chciała odebrać sobie życie. Powód dotyczy wielu kobiet!
Kinga Rusin jest jedną z najbardziej cenionych dziennikarek i prezenterek telewizyjnych. Jej życie wydaje się z pozoru idealne. Jest piękną kobietą, ma wspaniałe córki i udaną karierę. Niestety, nie zawsze było tak kolorowo.
W 2010 roku Kinga Rusin wydała książkę “Co z tym życiem?”. To właśnie w niej wyznała, że miała myśli samobójcze i doszło do sytuacji, w której była o krok od odebrania sobie życia. Powód jej stanu jest problemem wielu kobiet. Wciąż jednak jest to ogromny temat tabu w naszym kraju.
Prezenterka wyznała, że po urodzeniu pierwszej córki jej stan psychiczny był fatalny. Cierpiała na depresję, która doprowadziła ją do myśli samobójczych.
"Nigdy tego wcześniej nie mówiłam, ale wydaje mi się, że po urodzeniu starszej córki – miałam wtedy dwadzieścia pięć lat, przeszłam prawdziwą depresję poporodową. Amerykanie nazywają to, jakże romantycznie i subtelnie, baby blues… A ja miałam taki blues, że stojąc na balkonie, na dwudziestym pierwszym piętrze wieżowca, w którym wtedy mieszkałam, zastanawiałam się, czy nie skoczyć… "– wyznała Rusin.
Jest to bardzo trudny temat. Od świeżo upieczonych matek wymaga się ciągłego uśmiechu i bycia najszczęśliwszą osobą na świecie. Kiedy taka matka przyzna, że nie jest szczęśliwa, ale przerażona i pozbawiona energii do życia, uznaje się ją za złą matkę. Niestety, takie odbieranie depresji poporodowej jeszcze bardziej pogłębia zły stan kobiety.
Mamy nie chcą przyznawać się do swojego problemu. Przez to nie mają możliwości uzyskania żadnej fachowej pomocy. A jest to sytuacja, która wydarza się bardzo często. Dlatego konieczne jest mówienie o depresji poporodowej i uświadamianie matek oraz reszty społeczeństwa.