Przez trzy dni jadła tylko kaszę gryczaną i surowe warzywa – w ten sposób oczyściła swój organizm
Słyszeliście kiedy o detoksie gryczanym?
Dzisiaj zaprezentujemy Wam historię pewnej kobiety, której przygody z różnymi dietami zazwyczaj kończyły się po tygodniu.
Kiedy przychodził wieczór, nie mogła się powstrzymać od zjedzenia czipsów czy czekolady.
Jednak kiedy po wizycie u lekarza usłyszała diagnozę, że taki tryb życia doprowadził ją do cukrzycy typu 2, wszystko się zmieniło.
Kobieta udała się na konsultacje do dietetyczki.
Po wypełnieniu indywidualnej ankiety i dokładnym pomiarze całego swojego ciała, przyszedł czas na oczyszczanie organizmu.
Był to trzydniowy plan oczyszczania organizmu – detoks gryczany.
Poniedziałek kobieta zaczęła nie od owsianki czy kanapek lecz od kaszy gryczanej.
Z pewnością nie każdy z nas lubił kaszę gryczaną w dzieciństwie – podobnie jak nasza bohaterka.
Nowe wyzwanie było czymś strasznym.
Już pierwsze śniadanie stanęło jej w gardle po dosłownie 3 łyżkach kaszy.
Trzeba zaznaczyć, że detoks gryczany to wyłącznie kasza gryczana oraz warzywa.
Jeden owoc jest dozwolony podczas tego 3 dniowego detoksu – jabłko.
Podczas tej diety można pić wyłącznie wodę i zieloną herbatę.
Pierwsze śniadanie było bardzo ciężkie dla naszej bohaterki więc głód zapijała wodą i zielona herbatę.
Za to drugie śniadanie smakowało o wiele lepiej.
Była to surowa marchewka i jabłko.
W czasie obiadu ponownie musiała się zmierzyć z górą kaszy.
Na kolację jadła surowego ogórka, pomidory koktajlowe oraz paprykę.
Oprócz tego wypiła bardzo dużo białej herbaty.
Wtorek był niezwykle ciężki.
Podczas wycieczki do sklepu po wodę mineralną, z półek spoglądały na nią czipsy i czekoladki.
Jednak na śniadanie czekała na nią kasza gryczana, tym razem z dodatkiem cukinii podduszonej na wodzie.
Kaszę posypała sobie różnymi ziołami.
Łyżka kaszy, łyk herbaty – tak to właśnie wyglądało.
Kobieta przez ten czas normalnie chodziła do pracy więc musiała się zmierzyć z tym, że koledzy i koleżanki z pracy zamówili sobie w porze obiadowej burgery, kiedy ona w swoim pudełku z obiadem miała kaszę gryczaną i cukinię.
Kolacja była dla niej smaczniejsza – kapusta kiszona oraz ogórki kiszone.
Kobieta tego wieczoru doznała pewnych skutków ubocznych tej diety.
Czuła osłabienie, ból głowy i przede wszystkim tęsknotę za czymś niezdrowym, czymś pełnym cukru.
Jedno była to normalna reakcja organizmu na pozbywanie się toksyn.
W środę z samego rana jak co dzień kobieta zmierzyła poziom glukozy we krwi.
Po 2 dniach detoksu gryczanego wynik wskazywał 80, a nie 130 jak w innych poprzednich dniach.
Była to dość mocna motywacja by zmierzyć się z kolejnym dniem pełnym kaszy gryczanej.
W tym dniu kobieta czuła się już lepiej. Miała więcej zapału do pracy i energii.
Szybko zjadła kilka łyżek kaszy na śniadanie i popiła wodą, wszystko po to by zabić głód.
Pod koniec dnia już praktycznie nie pamiętała, że była na detoksie.
Na kolację wystarczyła jej marchewka i zielona herbata.
Nie czuła już głodu.
Teraz pytanie czy warto było?
Zdecydowanie tak, ponieważ detoks gryczany był tak naprawdę wprowadzeniem do diety, którą kobieta zaczęła stosować już następnego dnia.
Wszystko według ustaleń z dietetyczką.
Już w połowie pierwszego śniadania na nowej diecie była już najedzona.
Kolejne posiłki były już o połowę mniejsze, a i tak się najadała.
Picie dużej ilości wody, a także zielonej i białej herbaty miało za zadanie pomóc organizmowi wydalić toksyny.
Trzeba jednak pamiętać, że toksyny wychodzą również przez skórę.
Dlatego nasilony trądzik pojawił się także u naszej bohaterki.
Detoks gryczany miał na celu pozbycie się toksycznych, zalegających złogów z organizmu.
Kobieta po tych 3 dniach zaczęła czuć się o wiele lepiej.
Jeżeli również chciałybyście spróbować diety opartej na kaszy gryczanej i warzywach to musicie wiedzieć, że ta dieta nie jest dobra dla wszystkich.
Lepiej tę sprawę przedyskutujcie ze swoim lekarzem lub dietetykiem.