Przekąski

Pasta kanapkowa ze słonecznika z suszonymi pomidorami…

IMG_2913

Na blogu zawiało ostatnio pustką i chyba już nawet jakieś pajęczyny powiewają w kątach. Wielkie przedświąteczne plany wypiekowe diabli wzięli, przyszło choróbsko, potem poświąteczne lenistwo… i się jakoś tak zeszło. Wybaczycie, co? 

Z całej tej przerwy tyle wyszło dobrego, że chcąc nie chcąc miałam sporo czasu na przemyślenia i ostatecznie postanowiłam nieco profil bloga zmienić. To znaczy, nie żebym planowała jakieś wielkie wywracanie wszystkiego do góry nogami, co to to nie, właśnie do wniosku, że tego jednak nie chcę ostatecznie doszłam. Trochę się jednak zmieni i więcej będzie tu przepisów wytrawnych, być może dań obiadowych lub jakichś sałatek. Wszystko, jak zwykle, zależało będzie od tego, na co akurat najdzie nas ochota :)

Skąd te zmiany spytacie? Ano głównie stąd, że skoro udowodniłam już sobie (i Wam przy okazji, mam nadzieję), że piec może każdy, to teraz czas na kolejne wyzwania :) Zresztą po prawdzie samym ciastem żyć się nie da, a ja, przyznaję bez bicia, jak już utknę w kuchni z jakimś przepisem na ciasto, o obiadach czasami zapominam, na czym niewątpliwie cierpią pozostali domownicy. No może Zuzia nieco mniej, niż Piotrek, bo ona akurat mogłaby żyć na jogurtach, owsiance i bagietkach, gdybyśmy jej pozwolili ;P

Także wkraczam dziarsko na drogę nowej przygody kulinarnej, z nadzieją oczywiście, że pójdziecie ze mną :) Mówią, że gotowanie to sztuka, podczas gdy w pieczeniu więcej jest nauki, skoro więc wypieki mamy z grubsza opanowane, gotowanie powinno być już przysłowiową bułką z masłem ;)

Ok, to tyle słowem przydługiego nieco wstępu. Teraz przejdźmy do konkretów, czyli do przepisu na bardzo ciekawą propozycję pasty kanapkowej, którą wynalazłam u niezastąpionej Lady Calzonelli (o dokładnie tu klik) pomiędzy przepisami na całą masę innych pyszności :)

Przyznam szczerze, że nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, nigdy wcześniej nie robiłam takiej pasty, a moje eksperymenty z różnorakimi smarowidłami skończyły się na hummusie, który sama musiałam potem jeść, bo Zuzia niczego mazistego nie tknie, a Piotrek na nowości patrzy na ogół podejrzliwie, spróbuje dla mojej satysfakcji, ale nawet jeśli mu posmakuje, dobrowolnie po dokładkę nie sięgnie. On prosty chłopak jest i najbardziej lubi rosół i kiełbasę ;)

Tym razem odniosłam nieco większy sukces, niż w przypadku hummusu – mi smakowało bardzo, a Piotrek, choć początkowo podejrzliwy, zajadał później, aż mu się uszy trzęsły :) Tyle tylko, że zgodnie stwierdziliśmy, że bardziej nam to smarowidło pasuje jako dodatek do surowych warzyw i chrupkiego pieczywa, które podjadamy czasem na podwieczorek, niż jako pasta kanapkowa.

Pasta ze słonecznika jest bardzo prosta w wykonaniu, choć wymaga posiadania malaksera lub chociaż dobrego ręcznego blendera. Ma intensywny pomidorowy smak, jest niezbyt słona i bardzo sycąca. Jeżeli lubicie takie zdrowe pasty, a do tego, jak ja, przepadacie za pomidorami w oleju, z pewnością Wam posmakuje. Ja swoją zblendowałam dość mocno, niemal na gładko, bo inaczej ziarno słonecznika wydawało nam się zbyt mocno wyczuwalne, co nam osobiście przeszkadzało, ale najlepiej po prostu próbować w trakcie miksowania, aż konsystencja będzie Wam odpowiadać. Do tego możecie ją nieco modyfikować, dodając np. zioła jak bazylia lub oregano oraz odrobinę kolorowego pieprzu, bądź ostrej papryki dla smaku.

Polecam :)

Składniki na około 200ml pasty:

  • 150g łuskanych pestek słonecznika
  • 1 słoik suszonym pomidorów w oleju (około 280g)
  • 2 średniej wielkości cebule
  • 2 – 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka ciemnego cukru, np. muscovado (ja dałam łyżeczkę, ale myślę, że  można go całkowicie pominąć)
  • 1 łyżka soku z cytryny (nieco mniej, jeśli pominiecie cukier)
  • 1 łyżeczka soli
  • pieprz, bazylii i/lub oregano (opcjonalnie, do smaku)

 

Wykonanie:

Ziarno słonecznika opłucz na sicie pod bieżącą wodą i odsącz, a następnie przełóż do miseczki lub dużego kubka, zalej przegotowaną lub źródlaną wodą i odstaw na minimum 3 godziny do napęcznienia.

Podczas gdy słonecznik nasiąka, pokrój cebulę w kostkę ( nie musi być specjalnie drobno, bo i tak zostanie zblendowana) i podsmaż na odrobinie oliwy. Przestudź.

Napęczniałe ziarno słonecznika odsącz dokładnie i umieść w misie malaksera*. Dodaj pomidory z oleju (zalewę zostaw), pokrojony czosnek, cebulę, cukier oraz sok z cytryny i sól. Dodaj mniej więcej połowę zalewy z pomidorów i zblenduj, mieszając od czasu do czasu, by masa miała jednolitą konsystencję. Dopraw pieprzem oraz ziołami (nie jest to konieczne) i blenduj do momentu uzyskania pożądanej konsystencji. W razie potrzeby dodaj więcej zalewy z pomidorów lub nieco przegotowanej wody.

Przełóż pastę do szklanego słoiczka lub innego pojemnika, zamknij szczelnie i przechowuj w lodówce.

Smacznego :)

8 myśli na temat “Pasta kanapkowa ze słonecznika z suszonymi pomidorami…

  1. Gosiu, cudnie, że wróciłaś! Takie przerwy w blogowaniu, zaplanowane bądź nie, są od czasu do czasu potrzebne. Urlop, jak w każdej pracy. Aby odpocząć, odsapnąć, aby złapać nową dawkę pozytywnej energii, aby spędzić ten czas z rodziną, aby poświęcić się innym, lekko zaniedbanym pasjom…
    Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem już wszystko w porządku, a na wytrawne pyszności czekam z niecierpliwością! :)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dzięki za tak miłe słowa Kasiu :) Powoli mi idzie to wracanie, bo przez tą kapryśną pogodę chorujemy z Zuzią i Piotrkiem na zmianę, ale generalnie mamy się o niebo lepiej :)
      Teraz tylko wrócić na dobre do codziennej rutyny i nadrobić gigantyczne zaległości blogowe, i jesteśmy na prostej 😅

      Polubione przez 1 osoba

  2. Zalega mi właśnie niewykorzystana paczka ze słonecznikiem, z chęcia wypróbuję, tylko muszę pamiętać o zaplanowaniu namaczania, żeby nie tłuc się po nocach po kuchni;)

    Polubienie

Dodaj komentarz