środa, 11 grudnia 2019

MRAU CAFFE - kocia kawiarenka w Lublinie

Od czasu do czasu odbywam "kontrolną" wizytę u moich córeczek, które studiują w Lublinie:))
No z tą kontrolą to żartuję, ale przy okazji wizyty u lekarza,
 zatrzymuję się u nich na stancji i spędzamy taki babski dzień, 
jak to miałyśmy w zwyczaju spędzać w naszym rodzinnym mieście. 
Staramy się celebrować te nasze wyjścia na miasto, nie tylko by poszaleć na zakupach, 
ale i spędzić je na innych przyjemnościach, które wspólnie planujemy.
Tym razem padło na odwiedzeniu kawiarenki, która od kilku lat istnieje w Lublinie,
 a którą to dopiero w tym miesiącu udało mi się odwiedzić - MRAU CAFFE.
Kawiarenka znajduje się przy ulicy Orlej 6 - prostopadłej do ulicy Okopowej.


Wybrałam się tam z Basią, bo Hania miała zajęcia na uczelni, 
ale nic jeszcze straconego - w przyszłym miesiącu również planuję tam być, 
więc postaramy się odwiedzić te miejsce we trzy.
Byłyśmy tam co najmniej trzy godziny, przy okazji racząc się pyszną gorącą herbatką 
o smaku mirabelki z gałązką rozmarynu, do tego zamówiłyśmy -
ja - porcję ciasta "leśny mech", Basia - wegańskie beziki.


Potem mogłyśmy już na spokojnie zająć się zabawą z uroczymi mieszkańcami tej kawiarenki.
Dla nas kociar były to najmilsze spędzone godziny:

 
 

tutaj spał sobie kotek bez jednej łapki, 
świetnie sobie radził przy chodzeniu i wskakiwaniu na fotele czy na inne wyższe blaty:


tutaj - jednooki kotek, cały czas bawił się opaską do włosów,
nosił ją w pyszczku i całkiem zgrabnie przemieszczał się z nią po całej kawiarence:



ten rudasek to kotek kolankowy:



lubiący drapanie pod szyjką:


ten rudo - biały to kociak z "pazurem":
najpierw niewinna minka, mruczenie przy głaskaniu, 
udawanie niewiniątka, uśpienie przeciwnika, a potem:






  

nie tylko na nas ostrzył sobie pazurki,
kiedy się wyspał, zaczął harce z innymi kotami:


A potem przyszła pora karmienia; można za 10 zł nakarmić samemu kotki;
gdy tylko pani z obsługi zdjęła z półki słoiczek, w który nabiera karmę, 
w błyskawicznym tempie wokół niej zebrały się wszystkie koty;
niecierpliwie czekały aż wyjdzie z pomieszczenia gospodarczego:
 

Potem dała Basi do ręki słoiczek i zaczęła się zabawa:






wszystkie kotki zostały nakarmione, choć trzeba było uważnie rozdzielać jedzonko, 
by sprawiedliwie każdy dostał tyle samo.
Zatem, jeśli komuś nie przeszkadza fruwające kocie futerko nad głową 
i to w dosłownym tego słowa znaczeniu:




8 komentarzy:

  1. Byłam w takiej kawiarni we Wrocławiu - to jest doskonały pomysł i super, że takie miejsca powstają:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry to pomysł; szczególnie, że koty mogą znaleźć tą drogą nowego opiekuna, a jeśli nie, to mają przynajmniej tu swój dom:))

      Usuń
  2. Bardzo fajne miejsce - Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sympatyczne i ciekawe miejsce - zawsze coś się dzieje:))

      Usuń
  3. Super miejsce. W Krakowie tez jest. Doskonały pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo i w Krakowie jest?
      Dobrze, że mogą powstawać takie przytuliska dla kociaków - w takich miejscach możemy nasze dzieci uczyć wrażliwości na kocie sprawy.

      Usuń
  4. Bardzo oryginalne miejsce! U nas nie ma takich kawiarenek ale z pewnością znalazły by się osoby, które chętnie by tam spędzały czas :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne miejsce - nudzić się nie da: wciąż się coś dzieje wśród kotów:))

      Usuń