Pełnoziarniste naleśniki są pysznym dodatkiem do obiadu lub śniadaniową ekstrawagancją. Doskonale się rolują, są niskotłuszczowe i mniej kaloryczne od klasycznych odpowiedników. A na dodatek są również bardziej sycące i bogatsze w błonnik oraz składniki mineralne. Można je serwować zarówno ze słodkim, jak i wytrawnym nadzieniem. Do ich zrobienia natchnęła mnie lektura książki „Dietetyk na talerzu” Agaty Lewandowskiej. Dlatego w tym artykule znajdziesz nie tylko przepis na fit naleśniki, ale również recenzję powyższej książki.
Jeśli wpiszesz hasło „naleśniki” w wyszukiwarkę na moim blogu (prawy górny róg) ,to przekonasz się, że mam całkiem sporo pomysłów na ich przygotowanie. Jednak do kolekcji brakowało pełnoziarnistych placków.
Pełnoziarniste naleśniki – Przepis:
- 3/4 szkl. Mąki pszennej pełnoziarnistej,
- 1/4 szkl. Mąki pszennej białej,
- 3/4 szkl. Mleka 2%,
- 2 duże jajka,
- 2 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego,
- ok 1/2 szkl. Wody,
- 2 łyżki oleju rzepakowego
Przygotowanie:
- Wymieszaj ze sobą wszystkie składniki. Powinno powstać lekko gęste i lejące się ciasto.
- Na patelni z nieprzywierającą powłoką rozgrzej 1 łyżkę oleju.
- Za pomocą chochli wlej na gorącą patelnię małą porcję ciasta i smaż je z obu stron na złoty kolor.
- Po usmażeniu 4 naleśników ponownie wlej na patelnie tłuszcz i dokończ smażenie.
Pełnoziarniste naleśniki – rady
Z czym je zjeść?
- Tak przygotowane naleśniki są nieco wytrawne w smaku. Polecam je zjeść z twarogiem wymieszanym z miodem i całość ozdobić malinami.
- Innym pysznym rozwiązaniem jest posmarować je musem z pieczonych jabłek.
- W wytrawniej wersji polecam posmarować je hummusem i dodać ulubione warzywa.
- Świetnie też sprawdzą się z mięsem z rosołu i miksem sałat.
Konsystencja
Naleśniki pełnoziarniste są nieco twardsze od tych klasycznych. Ale w mojej opinii problem ten znika, gdy smaży się cienkie placki. Z jednej strony są zarumieniona i mają jednolitą barwę, a z drugiej są wyraźnie bledsze.
W jednym z rozdziałków książki „Dietetyka na talerzu” Pacjentka przechodziła przez mączny etap w swojej diecie. I w tym momencie naszła mnie ochota na placki. Do tej pory miałam negatywne doświadczenia z takimi naleśnikarniami, zwyczajnie rozczarowywały mnie swoją konsystencją i smakiem. Dlatego postanowiłam sprawdzić, czy autorka książki ma na swoim Blogu jakiś ciekawy przepis na naleśniki. Nie rozczarowała mnie i w tym zakresie. Sięgnęłam po niego [KLIK], nieco zmodyfikowałam i podałam Ci na tacy droga Czytelniczko. A teraz życzę smacznego!
„Dietetyk na talerzu” – recenzja
Agata Lewandowska jest autorką serii poradników dietetycznych. Tym razem zaskoczyła swoich Czytelników i napisała powieść przygodową. W książce „Dietek na talerzu” nie znajdziesz gotowych przepisów, dzięki którym schudniesz od ręki. W zamian dostaniesz sporą dawkę humoru, ciekawą fabułę i momentami rozbrajających bohaterów. Przygody Judyty – młodej dietetyk rozbawią Cię do łez, wzruszą, i na koniec zaskoczą. A przy okazji dowiesz się paru rzeczy o ludzkiej motywacji i o tym, że jeden pączek potrafi ją całkowicie zrujnować.
Judyta Jodełka wbrew oczekiwaniom matki otwiera własny gabinet dietetyczny. Zmaga się z problemami początkujących przedsiębiorców i wszelkimi sposobami stara się zdobyć oraz zatrzymać Klientów. O kłopotach nie mówi chłopakowi, który zachęcił ją do otworzenia poradni. Jako kobieta niezależna i stuprocentowa pedantka wstydzi się przyznać do błędów. Otwiera się jedynie przed przyjaciółką Kamą, która swoim podejściem do diety niewiele się różni od jej pacjentów.
Klienci młodej dietetyk są postaciami bardzo barwnymi i oryginalnymi. Nie należą do łatwych we współpracy, a ze swoje niepowodzenia winią wszystkich tylko nie siebie. Jest to również źródło wielu zabawnych sytuacji. Na przykład Pacjenta podczas konsultacji prosi o zgodę na zjedzenie czegoś słodkiego. W ramach kompromisu Judyta zgadza się na jabłko. Chwilę później młoda dietetyk przypadkiem spotyka swoją Klientkę z ogromnym pączkiem w ustach.:) Nie muszę dodawać, że kobita od dłuższego czasu nie chudnie i z ręką na sercu przysięga, że trzyma się diety.
Judyta choć bardzo stara się być idealna, pod ciężarem kłopotów finansowych zaczyna błądzić zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Nie jest asertywna i często zgadza się na niekorzystne dla siebie rozwiązania, przez co cierpi również jej związek. Zaczyna też coraz częściej zaglądać do kieliszka…
Zabawne jest też, jak sama Judyta poprzez problemy osobiste powoli łamie wszystkie zalecania, jakie kategorycznym tonem obwieszcza pacjentom. Przykładowo po 23:00 gotuje barszcz z paczki na kolację i jednocześnie poucza przez telefon Pacjenta, że nie powinien jeść kolacji po 21.00. Bo to za późno i że koniecznie powinien zrezygnować z niezdrowych dań w proszku… 🙂 Na obronę Judyty dodam, że zmiany w jej diecie nie wynikają tylko ze słabej woli, tylko z braku pieniędzy. Im dalej w las tym Judyta coraz bardziej rozczarowuje nie tylko partnera, przyjaciółkę, ale i również siebie.
Ta książka mimo dużej dozy humoru pokazuje, że czasem warto powiedzieć sobie dość i zawrócić z raz obranej ścieżki. Odrobina asertywności, szczerości wobec bliskich i umiejętność przyznania się do błędu potrafią zdziałać cuda. Judyta, choć momentami mnie drażniła stała się dla mnie kimś bliskim. Bo tak jak, czy Ty zmaga się z problemami i walczy do końca. Przyznam, że czytając książkę zastanawiałam się, czy nie jest to jakaś forma autobiografii.. Agata Lewandowska przewidziała i to. W posłowiu wyjaśnia, że Judyta, jej pacjenci i cała fabuła jest fikcją literacką. „Dietetyk na talerzu bardzo” jest lekturą lekką i przyjemną, którą zdecydowanie Ci polecam. Jedyny minus jaki widzę, to kolor okładki, ale to już rzecz gustu, a o gustach się nie dyskutuje.
Kim jest autorka?
Agata Lewandowska, jest zawodowym dietetykiem. Interesuje się sportem i
Podsumowanie:
Czytając uważnie „Dietetyk na talerzu” poznasz częste błędy, jakie są popełniane podczas odchudzania. Jak wspomniałam na początku recenzji nie znajdziesz w książce przepisów na potrawy, ale inspiracje owszem. Książka jest wydana w miękkiej oprawie i ma 319 stron. Całość została wydana dzięki Wydawnictwie RM. Lektura nie jest autobiografią, choć autorka czerpała ze swojej wiedzy i doświadczenia ze współpracy z Pacjentami. Fabuła opiera się na przygodach młodej dietetyk Judyty. Poznasz jej troski, jako przedsiębiorcy, przyjaciółki, partnerki i córki, która nie spełniła oczekiwań swojej matki. Klienci Judyty są barwnymi postaciami , pełnymi uroku i humoru. A wszystkie kłopoty w jakie pakuje się Judyta wynikają z jej braku asertywności. Przez to dziewczyna zaczyna coraz częściej zaglądać do kieliszka… Przeczytaj koniecznie książkę i przekonaj się,czy dietetyk to też człowiek, który ma swoje kulinarne słabości.
Zobacz też:
Poniżej przygotowałam również inne naleśnikowe propozycje. Kliknij zdjęcie lub link pod nim, a poznasz dokładny przepis
Jeśli ktoś faktycznie lubi diety i się tym interesuje, to książka z pewnością go zainteresuje ??
Ta książka rozbawi też tych, którzy diety omijają szeroki łukiem. Nie ma w niej przepisów ani zaleceń dietetycznych. Wszystko dokładnie opisałam w recenzji. A naleśniki pycha! 🙂
Dietetyk na talerzu to dość ciekawie wyglądająca pozycja 🙂 Na pewni przeczytam, dziekuje.
Bardzo miło mi to czytać 🙂 Dziękuję 🙂
Książka brzmi ciekawie, ja chyba bywam na różnych dietach, chodzą parami i niezbyt zdrowo się prezentują
Fajne i z pewnością o wiele zdrowsze od klasycznych. Ja białej mąki niestety nie mogę, więc używam kokosowej lub orkiszowej
Chętnie zrobię sobie takie naleśniki. A o książce nie słyszałam poszukam <3
O, czyli na diecie też można zjeść coś pysznego. na pewno wypróbuje 🙂
Na pewno skorzystamy z przepisu, choć nalesniki nie są naszą ulubioną potrawą.
A co najchętniej jadacie??
Jakoś te pełnoziarniste naleśniki mnie nie przekonują, pozostanę przy tradycyjnych. 🙂 Sama książka to też nie moja bajka. 😉
Na koncu posta sa przepisy na tradycyjne nalesniki ? A co teraz czytasz?
Rolada wygląda mega.
Proszę skosztować, jest świetna 🙂
Dziękuję, bardzo ją lubimy 🙂