Mac&Cheese



Fani filmu "Kevin sam w domu" na pewno znają tą potrawę. Choć bardzo kaloryczna, jest niezwykle sycąca i dla mnie to prawdziwa miska szczęścia.  Smakowita w wersji klasycznej, jest równie dobra z dodatkiem świeżych warzyw i ziół.

Potrzebne nam (na 2 porcje):
- 200 g makaronu typu kolanka lub maccheroni
- 500 ml mleka 3,2%
- 300 g mieszanych serów żółtych (ja użyłam pół na pół emmentalera oraz red irish cheddar)
- szczypta soli
- (opcjonalnie) szczypta cayenne

Przygotowanie:
Makaron wrzucamy do garnka z mlekiem i szczyptą soli i stawiamy na dużym ogniu. W momencie zagotowania zmniejszamy ogień i gotujemy dalej cały czas mieszając. Gdy makaron zmięknie i wchłonie większość mleka, ściągamy garnek z ognia i wrzucamy do niego starty ser mieszając dokładnie aż ser się rozpuści. Gotowe danie przekładamy do miseczek i posypujemy świeżymi ziołami. 

Komentarze

  1. Chętnie podjadamy takie danie, choć ostatnio jakbyśmy o nim zapomnieli. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na przepis trafiłam przypadkiem, a bardzo lubię wypróbowywać właśnie te najprostsze. Zazwyczaj są najsmaczniejsze :)

      Usuń
  2. Tak, znamy film, potrawę również :-) Pyszna i kaloryczna, i jeszcze przypomina Święta. Super, raz na jakiś czas taka miska kalorii nie zaszkodzi. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi przez "Kevina..." też kojarzy się głównie z okresem świątecznym. A że niebawem pojawią się przepisy na dania świąteczne, to makaron wylądował tu trochę z przypadku, a trochę tytułem wstępu ;)

      Usuń
  3. Chyba sobie zrobię na obiad :D Aż mi ślinka cieknie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku, jak to cudownie wygląda. Musi być przepyszne. Zapisuję przepis, zrobię koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przysmak Amerykanów a ja go jeszcze nie jadłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama dopiero niedawno spróbowałam tego dania. Jest obłędne :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Kochani, bardzo się cieszę, że tu jesteście i zostawiacie po sobie ślad. To daje ogromną motywację do pracy nad sobą i starania się jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że spodobało Wam się na moim blogu i że zostaniecie na dłużej, by razem ze mną współtworzyć to miejsce.