Łapiąc ostatnie chwile lata... - recenzja gliny samoutwardzalnej ASTRA

Zapach owoców w sadzie, złote refleksy słońca, cieniutkie pajęczynki babiego lata, woń łąkowych traw i kwiatów, chłodne ranki, coraz krótsze wieczory... Rozkoszuję się ostatnimi sierpniowymi dniami, które nieubłaganie zwiastują koniec wakacji. Chciałoby się móc zatrzymać te cudowne chwile, zakląć je w magiczny sposób, aby cieszyć się nimi jak najdłużej, zwłaszcza w długie jesienne wieczory. I gdy tak zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać czas, przyszedł mi do głowy pomysł na wykorzystanie sierpniowych kwiatów i łąkowych traw, które o tej porze roku tak pięknie wyglądają, a także uosabiają ciepły i pachnący sierpień. 

A skoro mam w jakiś sposób uchwycić piękno polnych kwiatów, mogę stworzyć z nich obraz odciśnięty w glinie. Przyznam, że już dawno tego nie robiłam, więc powrót do tej metody sprawił mi dużą radość (więcej o moich pierwszych roślinnych odciskach przeczytacie tu: Roślinne odciski w glinie). Pozostawała tylko kwestia samego pomysłu, a na ten wpadłam dzięki pinterestowi. Zobaczcie sami (klik!) jak piękne obrazy zostały stworzone w glinie właśnie dzięki roślinom - podzielenie obrazka na osobne kawałki bardzo przypadło mi do gustu, a gałąź nadała całości nieco rustykalny styl. Postanowiłam spróbować sama wykonać taką dekorację, choć miałam zamiar użyć w tym celu gliny samoutwardzalnej, a nie prawdziwej gliny do wypalania w piecu. 

Zapakowałam synka do wózka i razem wybraliśmy się nad rzekę, gdzie wzdłuż wałów nazbierałam różnej maści polnych traw, kwiatów, liści. Starałam się wybierać większe i twardsze egzemplarze, gdyż łatwiej odcisną się w glinie (w przeciwieństwie do wiotkich listeczków). Po czasie myślę, że warto było najpierw zasuszyć moje polne skarby, bo pozostawione same sobie po części zwiędły i się pozwijały, a suche ładniej odcisnęłyby się w masie, niż świeże. Cóż, człowiek uczy się na błędach.


Przy okazji tego projektu chciałam przetestować glinę samoutwardzalną firmy ASTRA. Ogólnie miałam wrażenie, że masa tej firmy przeznaczona jest raczej do celów szkolnych, niekoniecznie z myślą o artystach. Utwierdziła mnie w tym dosyć wysoka cena (ok. 10 - 13 zł za 460 g), gdzie za kilogram innej gliny samoutwardzalnej wyjdzie tyle samo bądź niewiele więcej. A wspominając o wadze gliny - nie ma opakowania z większą wagą. W sklepach znajdziemy tylko 460 g, co nie jest dużą ilością, starczy na jedną miskę, bądź trzy małe figurki. Jeśli ktoś chciałby użyć jej do większego projektu musi zakupić więcej opakowań, co szczerze mówiąc, nijak się nie będzie opłacać. Prawdopodobnie bym jej nie kupiła, gdyby nie ciekawość, jak spisze się w nie-szkolnych celach.


Znalezione obrazy dla zapytania astra glina samoutwardzalna


Na pierwszy rzut oka wszystko ładnie wygląda, prostokąt gliny zapakowany w folię. Moja akurat w kolorze białym (no, nie do końca czysty biały, raczej lekko kremowy), przy czym w sprzedaży jest także kolor terakota. Masa po otwarciu lekko wilgotna, plastyczna, praktycznie bezzapachowa. Struktura gliny miękka, podobnie jak w przypadku gliny samoutwardzalnej KERA plast.



Poniżej materiały, które zebrałam do wykonania obrazu z gliny na pierwszym etapie. Polne kwiaty, glina samoutwardzalna, serwetka, ozdobne tasiemki (te akurat mi się jednak nie przydały), wałek, nóż, różne narzędzia do wykonania kresek, kropek i dziurek. Później przyda nam się papier ścierny, farba akrylowa, sznurek oraz gałąź.


Mały problem pojawił się przy ugniataniu gliny, bo do moich celów musiałam wykorzystać całą masę z opakowania. Zostawiłam odrobinę gliny na dwie małe kuleczki, które będą wisieć po obu stronach obrazka, a resztę zamierzałam rozwałkować mniej więcej w kształt prostokąta. Musiałam użyć niemało siły, aby udało mi się ugnieść masę, by choć trochę ją rozmiękczyć przed wałkowaniem. Nawet dodanie wody niewiele pomogło, glina w takiej ilości okazała się oporna we współpracy. Nie udało mi się jej ugnieść całkowicie, poddałam się i stwierdziłam, że wałek może wykona za mnie resztę. Samo wałkowanie poszło gładko, masa nie przyklejała się do wałka, choć na powierzchni pojawiły się bąble od uwięzionego powietrza (widać je na poniższym zdjęciu).




Zanim jednak zabrałam się za wałkowanie, przetestowałam pewien trik, aby na moim obrazie powstała ciekawa tekstura. Zobaczcie jak ładnie odbiła się na glinie serwetka!


Gdy powierzchnia była już gotowa, ułożyłam na niej zebrane kwiaty. Trzeba mieć świadomość, że przy nacisku wałka rośliny się odrobinę poprzesuwają.


By uzyskać teksturę materiału a tym samym nieco podrasować obraz, kładę na roślinach serwetkę.


Jak widać poniżej, udało mi się odbić fakturę serwetki na glinie, nie mogę jednak już teraz nic więcej "dowałkować", gdyż delikatny wzorek się rozmaże.

Jedne rośliny zdejmą się bez problemu, a inne trzeba będzie podważać nożykiem. W moim przypadku jeden kwiat dosłownie się rozsypał i jego drobne płatki przylepiły się do gliny. Gdy je wydłubywałam okazało się, że zrobiła się dziura, która na szczęście aż tak strasznie mi nie przeszkadza, choć przy większym pechu może popsuć całą pracę. Jak widać na zdjęciu, po zdjęciu kwiatów zostało mnóstwo drobnych ziarenek do wyciągnięcia. Nie udało mi się wyciągnąć wszystkich, postanowiłam spróbować ponownie, gdy glina już wyschnie.




Kolejnym krokiem było podzielenie obrazka na paski za pomocą zwykłego noża. Starałam się nie ciąć jak od linijki, wolałam by fragmenty były nierówne. Przycięłam też dół, choć wyszedł zaokrąglony, ponieważ akurat w tych miejscach ładnie odbiły się kwiaty i nie chciałam ich tracić.


A teraz czas na dziurki, po dwie na każdy pasek. Gdy glina wyschnie, każdy fragment trzeba będzie wyrównać papierem ściernym, łącznie z dziurkami.


Glina samoutwardzalna ASTRA wyschła w standardowym czasie, ja dałam swojej dwa dni. Kolor nie zmienił się po wyschnięciu. Gdy już wyrównamy wszystkie niedoskonałości papierem ściernym, czas na malowanie. Długo głowiłam się jakiego środka użyć. Prawda jest taka, że zwykła glina palona w piecu samoistnie przybierze ładną, jakby "paloną" barwę, której nie jestem w stanie uzyskać farbami. Próbowałam użyć patyny, jednak ta po prostu wsiąka w glinę. Nie zostało mi nic innego, jak użyć farb akrylowych. Wybrałam farbkę w kolorze palonej sjeny, który idealnie pasował do moich mebli kuchennych. Ostatecznie dodałam jeszcze odrobinę żółci, aby obrazek nabrał ciepłej barwy. 




Gdy wszystkie elementy są gotowe, przewiązujemy je sznurkiem (każdy osobno!), po czym przymocowujemy do wybranej przez nas wcześniej gałęzi lub patyka. Nie musimy się martwić o odpowiednie rozmieszczenie, spokojnie damy radę przesunąć paski już na patyku, byle tylko były we właściwej kolejności. O dziwo, całość waży całkiem sporo, więc lepiej wybrać solidną gałązkę. Niestety nie posiadałam innego sznurka, cud że ten jakoś przeszedł przez dziurki, polecam wybrać odrobinę cieńszy.


Tak wygląda obrazek gotowy do zawieszenia. Mój mąż stwierdził, że jest nieco indiański, a z pewnością nawiązuje do rustykalnego stylu. Dzięki ciepłym barwom i odwzorowaniu łąkowych traw, ma w sobie urok sierpnia, choć brązy nawiązują już do jesiennych klimatów.



 



Na koniec krótkie podsumowanie recenzji gliny samoutwardzalnej ASTRA:

Plusy:
+ bezzapachowa
+ neutralny kolor
+ plastyczna masa
+ lekko wilgotna
+ dobrze się wałkuje


Minusy: 
- cena
- brak większych opakowań
- dosyć ciężko się ugniata w większej ilości

A poniżej linki dla tych, którzy ominęli poprzednie recenzje glin samoutwardzalnych:
* Recenzja gliny samoutwardzalnej DAS
* Recenzja gliny samoutwardzalnej Koh-i-noor

Komentarze

  1. Glina z Astry nadaje się do robienia detali i 'dokładniejszych' figurek? Też ma włókniste wnętrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nadaje się do figurek, detali, ale jej wnętrze nie jest włókniste (dzięki czemu lepiej się nią robi mniejsze i bardziej wymagające rzeczy).

      Usuń
  2. Dzieńdobry, uwielbiam takie prace... a Pani projekt jest piękny. Mam pytanko... co zrobić zeby klina nie przyklejała się do podłoża w trakcie walkowania, uzywam kohhinor...i mam problem ze zdjęciem jej z podkładki. Próbowałam podsypać mąka:),ale neistety nie zadziałało... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, dziękuję za miłe słowa :) niestety gliny są różne, jedna bardziej klei się do podłoża, a druga mniej. Ja czasem używałam noża lub szpatułki, żeby nie zniekształcić gliny (ogólnie coś płaskiego, cienkiego i w miarę sztywnego, myślę że nawet plastikowe podkładki na stół z
      Pepco świetnie dadzą radę).

      Usuń
  3. A czy próbowała Pani wkleić suche kwiaty w glinę i zabezpieczyć? Chciałabym w ten sposób robić obrazy z bukietów od męża, myślę czy te kwiaty w glinę by zgniły czy zostaje mi tylko odbijanie ich i malowanie farbami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jeszcze nie eksperymentowałam, może udałoby się pokryć kwiaty lakierem - na pewno glina musi najpierw wyschnąć zanim się ją polakieruje. Myślę, że do takich obrazów lepsze by było zatapianie kwiatów w żywicy epoksydowej, proszę spróbować :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty