wtorek, 27 marca 2018

Pasta z białej fasoli

Uwierzycie, że zrobiłam ją po raz pierwszy w życiu? 
Ugotowana fasola wcale nie miała zamienić się w pastę, ale miała trafić do barszczu czerwonego. Gotowałam ją osobno i  po prostu zapomniałam ją do niego dodać. Potem miała być przeznaczona na fasolkę po bretońsku, ale nie chciało mi się gotować tej potrawy z tak małej ilości fasoli. 
I tak pomyślałam o paście, szczególnie, że moja Basieńka na okres Wielkiego Postu odmówiła jedzenia mięsa i wędlin i taka pasta śmiało mogła być jego zamiennikiem.
 Ugotowaną fasolkę zmiksowałam, dodając troszkę przegotowanej wody, bo była za gęsta.  
Do tego dwie łyżki masła i jedno żółtko z ugotowanego na miękko jajka. 
Z przypraw dałam czubricę zieloną, pieprz, kminek, sól,  ząbek czosnku. 
Wszystko jeszcze raz zmiksowałam, by dobrze połączyły się składniki.  
          Przełożyłam do mniejszej miseczki i wstawiłam na noc do lodówki.                


Rano była już gotowa na śniadanko:)) 
To oczywiście moja porcja, bo ja, jako mięsożerna istota,
takiego wyrzeczenia się na WP nie podjęłam.


Basieńce bardzo taka pasta przypadła do smaku. 
Zapas fasoli mam i taka potrawa będzie pojawiać się w naszym menu częściej niż dotychczas.  
I już mam pomysł na dodawanie innych składników, chociażby ziaren słonecznika, dyni, innych przypraw, ziół czy choćby suszonych kwiatów aksamitki.

3 komentarze:

  1. Ja też bardzo lubię rożne pasty do pieczywa,a strączki są zdrowe i bogate w składniki odżywcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię strączkowe pasty, ubolewam, że tak rzadko mam okazję zaspokoić swoje nieprzeciętne lubienie - dań z fasoli nie da się zrobić na szybko, chyba że z fasoli w puszce, ale za taką nie przepadam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące i smakowicie wyglądające danie :)))

    OdpowiedzUsuń