lutego 20, 2018

Babka Kastora

Bardzo podobają mi się książki, książeczki, broszury dla dzieci o jedzeniu, gotowaniu, pieczeniu. Gdy tylko jakąś zobaczę, nie mogę się powstrzymać przed kupnem. Księgarnie omijam już szerokim łukiem, ale co z tego, jak nawet w zwykłym spożywczaku potrafię wygrzebać spod sterty gazet jakieś cudo. Przyznam się, że rośnie mi już spora kolekcja i powoli zaczyna brakować miejsca na półkach, bo to nie są jedyne książki, które kupuję. Cieszę się, że pasją do czytania zarażam Nikodema, który czekając w sklepie w kolejce do kasy, potrafi wziąć z półki książeczkę i poważnym głosem powiedzieć: "Ja poczytam, a ty poczekaj." Moje kulinarno-czytelnicze zdobycze też lubi. Często po nie sięga, ogląda i z zaciekawieniem słucha czytania. A najbardziej lubi przygotowywać razem ze mną potrawy z książkowych przepisów. Tak było właśnie w niedzielę. Wróciłam z pracy, a panom zachciało się czegoś słodkiego. Z pomocą przyszedł sympatyczny bóbr Kastor, który chciał czymś poczęstować niespodziewanego gościa. 
Babka Kastora
"Kastor piecze" to prosta opowieść o gościnnym bobrze, którego odwiedzają urodzinowi goście. Kastor raczej nie spodziewał się ich i nie ma czym poczęstować pierwszego z nich - Maciusia. Po chwili okazuje się, że to żaden problem. Po prostu razem upieką ciasto. Wyjmują stary zeszyt z przepisami babci i zaczynają. 

 Produkty: mąka, mleko, masło, jajka i cukier są w domu, więc spokojnie mogą przystąpić do dzieła. Współpraca idzie im bardzo dobrze, każdy ma przydzielone jakieś zadanie. Po chwili surowe ciasto ląduje w tortownicy, a ta w piekarniku. Uff, zdążyli przed przyjściem kolejnych gości. 
Teraz wystarczy poczekać. 
Książeczka opisuje krok po kroku kolejne czynności: od dokładnego przeczytania przepisu, przez przygotowanie ciasta, po pieczenie i sprzątanie. 
Na koniec Kastor z Maciusiem pięknie nakrywają do stołu. 


 Ciasto goście Kastora zjedli co do ostatniego okruszka i wcale się nie dziwię, bo mimo prostoty jest przepyszne! My dodaliśmy do niego jabłka i po upieczeniu oprószyliśmy cukrem pudrem. Oboje z Tomkiem z rozbawieniem patrzyliśmy na pałaszującego Nikodema i prawie jednocześnie powiedzieliśmy, że jeszcze nigdy nie jadł żadnego ciasta z takim zaangażowaniem. Nie wspominając o dokładce. 
Udało mi się zachować kawałek do poniedziałku i powiem wam, że w ogóle nie straciło na smaku. Przykryte folią nie zeschło się i było równie apetyczne. 
Polecam wam je z czystym sumieniem, zwłaszcza dla niespodziewanych gości, bo czas przygotowania z pieczeniem to jakieś 40 minut.

Babka Kastora

  • 75g rozpuszczonego masła
  • 1 szkl cukru (dałam 3/4)
  • 2 jajka
  • 1,5 szkl mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 1/2 szkl mleka
  • bułka tarta do wysypania tortownicy
  • 2 jabłka (w przepisie w książce ich nie ma, ale moim zdaniem ciasto świetnie nadaje się do owoców)
Piekarnik rozgrzewamy do 175 st C. Masło rozpuszczamy. Niewielką ilością smarujemy tortownicę i wysypujemy ją bułką tartą. Jajka ubijamy z cukrem aż będą puszyste. Dodajemy mąkę, proszek, cukier waniliowy, masło i mleko. Dokładnie mieszamy. Dno tortownicy wykładamy plastrami jabłek. Zalewamy ciastem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 30 minut.

"Kastor piecze"
Lars Klinting
wyd. Media Rodzina

3 komentarze :

Copyright © 2016 strasznie smaczne , Blogger