23 stycznia, 2018

"Gałczyński" Kira Gałczyńska



stron 237
okładka twarda
wydawnictwo Wydawnictwo Dolnośląskie
rok 1998



Kira Gałczyńska jest polską dziennikarką i pisarką, rocznik 1936. 
Urodziła się w Wilnie , gdzie przez krótki moment mieszkali jej rodzice. Jest córką Natalii i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, jednego z największych naszych poetów. Napisała kilka książek poświęconych pamięci jej rodziców. Jest także założycielką muzeum Gałczyńskiego w Praniu na Mazurach oraz edytorką i redaktorką większości dzieł ojca.
Mieszka w Warszawie, rodzinnym mieście Poety.





Książka jest niezwykle pęknie wydana, z bogactwem zdjęć tych archiwalnych i współczesnych,
z licznymi cytatami samego Poety i fragmentami jego poezji.
Jak sam tytuł wskazuje jest biografią Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego -
 poety niezwykłego , sławnego , kochanego i ubóstwianego przez jednych, znienawidzonego
 przez drugich. Zwalczany i blokowany przez władze już za życia był legendą i jest nią do dziś , dzięki swojej bogatej twórczości.

Żył niezbyt długo ale bardzo intensywnie. Życie czerpał całymi  garściami. Czarował świat i ludzi.
Urodził się 23 stycznia 1905 roku w Warszawie i tam też zmarł 6 grudnia 1953 roku.
Na chrzcie otrzymał dwa imiona, co w tamtym czasie było rzadkością  i jak sam o nich po latach mówił       " Moje pierwsze imię jest cesarskie , drugie - niebiańskie".

Ojciec  Poety - Konstanty był technikiem kolejowym a matka - Wanda z Łopuszańskich, córką właścicieli słynnej w owym czasie restauracji Wróbel.  Miał jednego, młodszego brata Mieczysława Zenona , który zmarł bardzo młodo bo w wieku 20 lat.
W domu i wśród przyjaciół Poeta był zwany Kotem, Kociem.




Rodzina Gałczyńskich wiele razy się przeprowadzała a nawet cztery lata w okresie 1914 - 1918 mieszkali w Moskwie. Tam też Konstanty Ildefons zaczął pisać swoje wiersze.
Po maturze zaczął studiować na Uniwersytecie Warszawskim anglistykę i filologię klasyczną , których nigdy nie ukończył. Zaczął współpracę z różnymi czasopismami bo drukował swoje utwory  tam gdzie go chcieli.

W 1929 roku poznał Natalię z domu Awałow, studentkę historii sztuki Uniwersytetu Warszawskiego z pochodzenia Gruzinkę. Jej ojciec był naczelnikiem Kalisza, w którym przyszła na świat w 1908
i z Polską związała się na zawsze.  Zmarła w 1976 roku w Warszawie . Była tłumaczką języka rosyjskiego i autorką książek dla dzieci i młodzieży. Pisała pod pseudonimem Anna Glińska.

Pobrali się rok później w 1930 r. Też wiele razy zmieniali miejsca zamieszkania.
 Mieszkali w Wilnie , Berlinie i wielu miastach Polski - jak Kraków czy Szczecin. Najdłużej mieszkali w Aninie pod Warszawą ale najbardziej twórczym okresem był okres wileński.
Tam współpracował z radiem, tam drukował wiele utworów w prasie wileńskiej, krakowskiej i warszawskiej, tam powstał poemat " Ludowa zabawa" i tam nawiązał współpracę z Hanką Ordonówną. Napisał dla niej między innymi "Buty Szewca Szymona".

Pod koniec sierpnia 1939 r. dostaje powołanie do wojska i w niecały miesiąc później jest jeńcem wielu stalagów. Niespokojny duch , jak zawsze. W niewoli powstają pierwsze wojenne wiersze
 jak " Pieśń o żołnierzach z Westerplatte " i "Sen żołnierza".




W marcu 1946 roku wraca do Polski i wraz z rodziną mieszka w Krakowie. Mieszkał tu niespełna rok a obfituje w wiele wydarzeń twórczych. Współpracuje z "Przekrojem" i satyrycznym teatrzykiem " Siedem Kotów". Drukuje swoje wiersze, jak zwykle w wielu pismach m.in. w "Szpilkach".
Tu powstają "Listy z fiołkiem " oraz miniatury dramatyczne najmniejszego teatrzyku świata
"Zielona Gęś". Tu pisze słynną liryczną i groteskową "Zaczarowaną dorożkę ", dedykowaną żonie.



Później jest Szczecin, Moskwa , Praga, Paryż , Warszawie w międzyczasach a koniec życia najczęściej spędza w leśniczówce w  Praniu na Mazurach. To olsztyńskie miejsce chciał zatrzymać na zawsze - nie wyszło. Tu powstały między innymi dwa wielkie poematy "Kronika olsztyńska " i "Niobe". Tu powstały "Pieśni " (1953), których trzecią i pierwszą cześć rozsławił Marek Grechuta
piosenką "Ocalić od zapomnienia".

Za życia i po był atakowany przez innych literatów, przez władze , zamykano przed nim łamy czasopism ale jego sława rosła wśród odbiorców . Był poczytny, wielbiony przez tłumy. Jego utwory zostały przetłumaczone na wiele języków , m.in. na japoński.

Całe życie borykał się z chorobą alkoholową nazwaną przez lekarzy cyklotymią. Miał nieograniczoną niczym bogatą wyobraźnię. Zbierał rzeczy piękne, wartościowe i te , które były tandetne i brzydkie.
Na ścianie jego pokoju , w którym pracował wisiał zawsze plastikowy krokodyl.

Zmarł nagle, na kolejny zawał serca w Warszawie. Przeżył 48 lat tylko. Trudno ten wyjątkowy życiorys zamknąć w ramach krótkiego blogowego wpisu. Bogactwo miejsc, wierszy, poematów, radiowych słuchowisk, tłumaczeń, zawodów, grup artystycznych , czasopism i wydawnictw ,
w których drukował .

Nie dziwię się jego córce, która wydała kilka biograficznych  książek o swoim ojcu. "Gałczyński " jest tylko jedną z nich. Jest o kim i o czym pisać .

Każda strona tej biografii przynosi anegdoty, informacje z życia Poety. Trudno to streścić.
Sama w sobie jest ciekawą podróżą w świat przedwojennej i powojennej Polski , historią niezwykłego Polaka i Poety.


Dla tych, którzy kochają poezję Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego nie muszę polecać tej książki - warto wzbogacić wiedzę i poznać genezę niektórych utworów. Dla tych , którzy Go nie znają - bardzo polecam - tak przebogatych w wydarzenia biografii jest bardzo mało
 i może Poeta  Was zaczaruje ?

Dziś kolejna rocznica urodzin Gałczyńskiego  i szkoda, że nie ma Go z nami ale i też dobrze ,
że był i zostawił dla nas ten poetycki bogaty i zaczarowany świat.

Nie omieszkam wpisać mój ulubiony wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego  a właściwie tekst piosenki Marka Grechuty. Obu Panów wielbię - to takie dwa w jednym :-)
Piosenka "Ocalić od zapomnienia" z fragmentami "Pieśni "

Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami? 

Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór, żeby powstać 
i znów iść i dojść do celu.

Ile w trudzie nieustannym 
wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?
Ile chlebów rozkrajanych?
Pocałunków? Schodów? Książek? 

Oczy twe jak piękne świece,
a w sercu źródło promienia,
więc ja chciałbym twoje serce 
ocalić od zapomnienia.

U twych ramion płaszcz powisa 
krzykliwy, z leśnego ptactwa, 
długi przez cały korytarz,
przez podwórze, aż gdzie gwiazda Wenus

A tyś lot i górność chmur
blask wody i kamienia.
Chciałbym oczu twoich chmurność 
ocalić od zapomnienia.


4 komentarze:

  1. Anonimowy09:23

    Piekna,bardzo ciekawa recenzja,zachecajaca do natychmiastowego przeczytania ksiazki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy13:15

    piękny wiersz i piękna recenzja. Bardzo zachęca do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za zostawione opinie o moim blogowaniu :-)