Wspomnienia z łódzkiej Anatewki


W czasie weekendowego pobytu w Łodzi odwiedziłyśmy z blogerkami kulinarnymi kilka restauracji. Zajrzałyśmy na pyszne śniadanie do Breadni i boską kolację do Ato Sushi. Wybrałyśmy się też do żydowskiej restauracji Anatewka. Dziś na blogu parę słów o tym, dlaczego niezbyt się na tam podobało i smakowało.







Wspomnienia z łódzkiej Anatewki

Niestety tak to się czasami trafia: idziesz do lokalu, którym się wszyscy zachwycają, stolik trzeba rezerwować kilka dni wcześniej, a ty masz wrażenie, że już więcej nie będziesz chciał tam wrócić i, że lokal jest mocno przereklamowany. Też tak macie ?
Nauczone doświadczeniem - przy poprzednim podejściu nie udało się nam znaleźć wolnego stolika - rezerwację w Anatewce robimy z kilkudniowym wyprzedzeniem, bez tego tutaj ani rusz. W restauracji pojawiamy się w niedzielę w porze obiadowej. W środku pełno, gwarno, na schodach kolejka czekających na wolne miejsce.







Kelnerka dosyć szybko przyjmuje nasze zamówienie i tutaj w  sumie kończą się przyjemnie doznania związane z Anatewką. Na pierwsze danie i przystawki czekamy długo, dwie z zamówionych zup są zimne. Drugie dania też każą na siebie długo czekać. Niestety na deser się nie doczekam w ogóle. Zamawiam go dwukrotnie, raz u menadżera, drugi u kelnerki. Po jakimś czasie postanawiamy prosić o rachunek, nie mogąc się na niego doczekać, wstajemy od stołu i zaczynamy się ubierać, dopiero wtedy pojawia się przy nas kelnerka. Po moim deserze niestety ślad zaginął.

Teraz pora na parę słów o doznaniach kulinarnych. Na naszym stole pojawił się:

  • świeży śledź pieczony w zalewie i bardzo zmęczona rukola - zupełnie bez smaku, niesłony, śliwka totalnie wygotowana. Wyglądał ładnie - oczywiście nie mówię tu o zwiędłej rukoli - i nic poza tym
  • śledź na sałatce z mandarynką i bardzo zmęczona rukola - tak samo jak poprzedni sledź
  • zupa grzybowa - smaczna, ale została podana zimna
  • soljanka - smaczna, ale została podana zimna
  • zrazy zawijane z babką ziemniaczaną - zrazy smaczne, ale babka bez wyrazu i bardzo tlusta
  • kurczak w cymesie - jedyne danie, które było smaczne
  • sałatka z kiszonego ogórka







W międzyczasie kelnerki uwijają się jak w ukropie biegając po sali, wśród nich krąży jak lew po klatce zmęczony menadżer. Co jakiś czas niektórzy goście są przesadzani do innych stolików, mamy wrażenie lekkiego chaosu. Ogólnie jest tu duszno, a atmosfera wydaje się być nerwowa i napięta.
Zmęczone hałasem, brakiem wentylacji i kiepską obsługą opuszczamy Anatewkę, bez ochoty na powtórzenie tego kulinarnego doświadczenia.








Restauracja Anatewka Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Komentarze

  1. Nieprawdziwe opinie, byłem w porze obiadu, ludzi było bardzo dużo, nikogo nie przesadzano, jedzenie było dobre, ale jak się nosi głowę za wysoko i ma się zbyt wygórowane mniemanie o sobie i za wszelką cenę chce się być postrzeganym niczym Magda Gessler, to sposobem na zaistnienie jest tylko dopieczenie komuś, kto ma wysokie oceny, bo jak "zjedziecie" kogoś, kto ma niskie, to nikt postronny na wasz komentarz nie zwróci uwagi.
    Dlatego uważam ten tekst za nierzetelny, zdjęcia potraw nie oddadzą nigdy rzekomego braku smaku. Równie dobrze można by się np. wypowiedzieć na temat stroju pani bloggerki, i opowiadać, że nam ten strój nie odpowiada, że się tak nie chodzi w publiczne miejsca itp. Ale to rzecz gustu, a o gustach nie publicznie nie dyskutuje, bo co każdy zapewne wie - ile osób, tyle opinii.

    Stefan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opinia jest jak najbardziej prawdziwa :). Rozumiem, że był Pan tego samego dnia co my? A kiedy to było?
      Porównanie z p. Gessler bardzo mnie rozbawiło, akurat ta pani nie jest dla mnie autorytetem, a poza tym Panie Stefanie, nie widziałam Pana nigdy, a Pan tak dużo rzeczy wie na mój temat :D.
      Tekst jest bardzo rzetelny i napisany na podstawie wizyty w tym lokalu. Zresztą nie jestem odosobniona w takiej ocenie, wystarczy poczytać opinie w necie, nie wszystkie są dobre.
      Na blogu jest sporo recenzji z restauracji i ta jest jedyną negatywną, więc Pana komentarz jest, że moim sposobem na zaistnienie jest tylko dopieczenie komuś po prostu mnie rozbawił.
      I jak Pan sam na końcu napisał, zaprzeczając sobie zresztą w odniesieniu do wcześniejszej wypowiedzi - o gustach się nie dyskutuje!
      A Pana niezadowolenie pewnie wynika z tego, że jest Pan... opisanym wyżej menadżerem ? ;)

      Usuń
  2. Widać, że Pani bywa w restauracjach ale nie zwraca uwagi na szczegóły. W innym przypadku wiedziałaby Pani, że w Anatewce managerem jest kobieta. A właścicielem mężczyzna. A tak - skoro miesza Pani pojęcia, to może i ocenę zamówionych potraw? Byłem wtedy w porze obiadowej, i nie przypominam sobie sytuacji, które Pani opisuje. I żeby była jasność - przyjechałem wtedy do Łodzi na spektakl Nędzników. Więc Pani podejrzenia co do redagowania mojej odpowiedzi przez kogoś z tej restauracji pokazuje, że zgodnie ze znanym powiedzeniem "Każdy sądzi sam po sobie" podejrzewa Pani o takie zachowanie innych, to sama jest Pani do niego zdolna.
    A jeżeli tak dobrze się Pani czuje w kuchni, to trzeba się zweryfikować w jakimś programie kulinarnym prezentowanym w telewizji. Ciekawe, jak by Pani potrawy oceniono, zakładam, że Pani każdą swoją potrawę przygotowuje na najwyższym poziomie, ale takie samooceny mamy tylko do momentu, aż się z naszymi "umiejętnościami" publicznie nie zweryfikujemy. Czekam zatem na informację gdzie i kiedy można ocenić Pani umiejętności kulinarne, ale w swerze publicznej. Bo najłatwiej jest krytykować, a trudniej samemu poddać się krytyce.

    Stefan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzam moje pytanie: którego dnia był Pan dokładnie w Anatewce? DATA!!!

      Usuń
    2. Menedzer Stefan przegrał :))

      Usuń
    3. No niestety, po konkretnym pytaniu nastała cisza... Ale wyżej napisał, że był wtedy w restauracji i nic takiego nie widział. Tylko kiedy było to wtedy ? :D.
      Słowa krytyki,jak widać po jego komentarzach bolą, ale całe szczęście są jeszcze restauracje, które potrafią się przyznać do błędów. I wyciągnąć z nich wnioski. A Anatewka, no cóż, wystarczy poczytać opinie na jej temat i stwierdzić, że nie jestem w moim zdaniu odosobniona.

      Usuń
  3. Ja mogę tylko potwierdzić, że zarówno dania jak obsługa w tej Anatewce pozostawiały dużo do życzenia. Zupa, rzeczywiście była za chłodna a śledź,na który tak liczyłam był mało smaczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież p. Stefan był WTEDY i wie lepiej :).
      A poza tym to noszę głową za wysoko i mam o sobie wygórowane mniemanie i chciałam Anatewce dopiec, zupełnie bez powodu :D.

      Usuń
  4. Czytam z zaciekawieniem Pani krótką recenzję, jak można nie zgodzić się z informacją gościa, że zupa była za zimna? Przecież to subiektywne odczucie, z którym nie ma sensu dyskutować, bo przecież lokal powinien serwować gorące dania a w szczególności rozgrzewającą zupę. Moim zdaniem lokal nie poradził sobie z ilością gości, to jest niestety bolączka wielu restauracji szczególnie w weekend w porze obiadowej. Sama recenzja wydaje się absolutnie szczera, obiektywna i bez krzty panoszenia się. Również odniosłam wrażenie, że tak bardzo mocno walczący z Pani opinią anonim to manager lokalu. Lokal jest przereklamowany i stracił nieco ze swojej sumienności i rzetelnosci w przygotowywaniu dan, zauważam, że w tygodniu jest znacznie lepsza obsługa i smaczniejsze dania. Mimo wszystko lubię Anatewkę i czasem - choć coraz rzadziej zaglądam tutaj z rodziną na drobna przystawkę. Jest tyle innych smacznych i wyjątkowych lokali w Łodzi, że naprawdę nie trzeba liczyć na jedną restuaurację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w Łodzi jest teraz mnóstwo wspaniałych lokali. Mój zdecydowany numer 1 to Ato Ramen. Zawsze gdy jestem tam, wpadam na pyszny ramenik :). A Anatewka, no cóż, coraz więcej o niej niepochlebnych opinii.

      Usuń
  5. Zgadzam sie z ocena autorki frytki byly surowe niedopieczone rosół kwaśny widocznie stał kilka dni a w toalecie jest tylko zimna woda to wstyd żeby w lokalu o takiej marce nie było cieplej wody

    OdpowiedzUsuń
  6. Można sobie pisać o Anatewce, co się chce, że zupa za zimna albo za słona, że mięso zbyt twarde, albo zbyt miękkie. Najważniejsze jest to, że jest inna. W Krakowie zniszczono Kazimierz i już tylko w Anatewce można poczuć klimat żydowski. A kuchnia żydowska? Albo się ją lubi, albo nie. Nie jesto kuchnia dla każdego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz