piątek, 27 stycznia 2017

Zielony wisior - rozwój handmade'u w Polsce

Każdy ma jakieś marzenia. Ja zawsze pragnęłam rozwijać się i tworzyć coś niepowtarzalnego. Jeżeli coś mi wpadnie w oko, to długo analizuję, jak to coś jest wykonane. Oczywiście mówię o biżuterii 😊 Przeglądałam wiele zdjęć osób zajmujących się haftem koralikowym i oczy puchły mi z zachwytu nam pomysłowością i umiejętnościami innych artystów. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem. 
Oczywiście największym talentem i różnorodnością mogą pochwalić się nasze koleżanki ze wschodu. Ukrainki, Rosjanki już wiele razy zaskoczyły mnie kolorystyką, kształtami i formą, w jakiej tworzą. Jest tego niezliczona ilość, można się zachwycać do woli.
Polskie artystki nie są w niczym gorsze od naszych sąsiadek. Jednak do ich warsztatu wiele nam brakuje. W polskiej blogosferze spotykałam się z bardzo oryginalną biżuterią, jednak nie ma jej aż tyle, w porównaniu do zagranicznego szaleństwa, gdzie kobiety, jak i zapewne mężczyźni pokazują, że wyobraźnia nie ma granic. Kwestia handmadu w Polsce rozkręca się dosyć krótko, bo od jakiś 3-4 lat. Wraz z rosnącym zainteresowaniem, sklepy branżowe poszerzają asortyment ku uciesze dziewiarek 😉

Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku. Wierzę, że z czasem powstanie więcej pracowni artystycznych w Polsce i warsztaty będą bardziej dostępne, dzięki czemu nowe osoby zainteresują się handmade'm i będą mogły uzewnętrzniać swoją kreatywność. 
Im bardziej uświadomimy ludziom potrzebę posiadania zainteresowań, tym więcej kreatywnych pomysłów i akcji będzie mogło zostać zrealizowanych.

Kończąc mój wywód, postanowiłam rzucić się na głęboką wodę. Uznałam, że kamień jest za ciężki i za duży na kolczyki, więc jedynym rozwiązaniem był wisior.
Na szczęście mam wystarczająco dużo odcieni zieleni i różne rozmiary koralików. Udało mi się skomponować takie cudo:
Jak na moje możliwości, jest to zdecydowanie ogromne osiągnięcie. Jestem zachwycona efektem mojej pracy. Dosyć długo nad nim pracowałam, ale jestem dumna, bo wszystko jest dopracowane na tip-top.
Na koniec, aby obszyć robótkę pikotkami, podkleiłam ją dodatkowym filcem, żeby zakrył nitki, którymi przyszywałam koraliki. Dzięki temu praca jest bardziej staranna i zdecydowanie lepiej wygląda.
Podczas planowania, musiałam pamiętać o tym, żeby doszyć krawatkę - oczywiście własnej roboty. No to machnęłam paseczek podstawowym ściegiem peyotowym. Następnie przyszywając przeszywałam się przez koraliki z jednej i z drugiej strony filcu.

Czadowa praca 😁😁😁

Zachęcam do dzielenia się swoją opinią i udostępniania mojej pracy. Bardzo motywuje mnie to do rozwoju 😉

Pozdrawiam cieplutko! 💟👄👍

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Polub mnie na Facebook'u :-)