kulinarne podróże11.07.201810800
“Śniadanie w Warszawie” – Vincent Boulangerie & Patisserie w Warszawie
Smacznego
czytaj przepis

Pierwsze dni lipca, Warszawa. Od samego rana mocne promienie słońca zaglądają do hotelowego apartamentu. Wstaję późno i parzę mleczną kawę. Taką najbardziej lubię z rana. Piję dla otworzenia oczu po ciężkim dniu poprzednim i zbyt krótkiej nocy na zregenerowanie sił witalnych. Dochodzi południe, kiedy dojeżdżamy do Śródmieścia. Szukamy miejsca na śniadanie. Przecież od takiego śniadania to czasem zależy cały dzień. Musi być dobre i pożywne. To nic, że powoli zbliża się już pora obiadu. Kto zabroni jeść śniadanie wtedy, kiedy się ma na nie ochotę? Mój wzrok pada na kameralny ogródek pełen gości przy Chmielnej. Vincent Boulangerie  &Patisserie. Decyduję, że tu i nigdzie indziej.

To piekarnia, cukiernia i kawiarnia w jednym. Półki kuszą świeżym, chrupiącym pieczywem, zaś witryny ściągają wzrok na prześlicznie wyglądające desery, spośród których można wybrać sobie eklery, tartoletki, makaroniki czy sernik na zimno w słoiku. To, co mnie “kupuje” całkowicie, to unoszący się we wnętrzu zapach kawy!

Można tu zjeść śniadanie, lekki lunch, deser, a od świtu do późnej nocy napić się pysznej kawy.

Zajmujemy miejsce w chłodnym wnętrzu. Zamawiamy z karty “Śniadanie po Warszawie”, czyli jajecznicę z sałatką i vinegrette, chrupiącą bagietką i ogromną latte oraz croissanta z tuńczykiem, jajkiem na miękko w zestawie ze świeżym sokiem z pomarańczy. 

Zestawy nie należą do najtańszych, ceny lekko “paryskie”. Jakość jednak się broni. Wszystko jest smaczne, świeże, prawdziwe.

Chwile spędzone u Vincenta na śniadaniowym posiłku nastrajają mnie bardzo pozytywnie, a także przywołują w pamięci zeszłoroczny pobyt w Paryżu, który był przepyszną przygodą kulinarna w moim życiu! 

U Vincenta można spróbować niecodziennego smakołyku, którym akurat raczy się pani siedząca nieopodal nas. To na śniadanie szakszuka z pomidorami pelati, chorizo, ciecierzycą i świeżą bazylią, zapiekana z jajkiem poche i chrupiącą bagietką.

fot. archiwum FB Vincent Boulangerie&Patisserie

W oczekiwaniu na zamówiony posiłek moją uwagę przykuwa kredowa tablica ciekawie wkomponowana w surowe wnętrze lokalu. Od razu czuję sympatię do tego Vincenta. Choć nie ma go na miejscu, zostawił klientom namiastkę siebie.

Siedząc i sącząc niespiesznie latte u Vincenta mam wrażenie, że nie jestem w Warszawie, ale w typowej francuskiej boulangerii gdzieś w jednej z dzielnic Paryża. I gdy wychodzę na Chmielną zalaną słońcem, czuję, że ostatnie zdanie napisane na tablicy w lokalu czyjąś dłonią na prośbę Vincenta jest prawdziwe. Tak. Poczułam się przez godzinę jak w święto. W prawdziwym kawałku Francji.

Jeżeli zawitacie kiedyś do naszej Warszawy, to polecam ten adres.

Renata

 

Udostępnij artykuł
Zapraszam do lektury mojej nowej książki
Serniki słodkie i wytrawne Renata Czelny-Kawazamów książkę
Ta książka to mój debiut wydawniczy. To także spełnienie mojego marzenia. To spis moich pomysłów na moje ukochane ciasto – sernik. Bo to właśnie sernik Mojej Babci zapamiętany z dzieciństwa stał się wielką inspiracją do tworzenia nowych smaków tego wdzięcznego ciasta...
kulinarne podróże
Kefalonia kulinarnie
serniki
Sernikowy zawrót głowy – rozmowa z Tomaszem Słodkim o mojej pasji pieczenia
na słodko
Strucla z orzechami włoskimi i rumem
Komentarze

Leave a Reply

Your email address will not be published.